Kolejna środa – kolejny odcinek wspólnego dziergania i czytania.
Dziś niechronologicznie, ale szybciej skończyłam niż nastało spotkanie więc teraz zdjęcie, robótkowo – czytelnicze – sweterek w trakcie, a post wcześniej efekt końcowy.
Dziś niechronologicznie, ale szybciej skończyłam niż nastało spotkanie więc teraz zdjęcie, robótkowo – czytelnicze – sweterek w trakcie, a post wcześniej efekt końcowy.
Szalone tempo pryz jego dzierganiu wymusiło małą przerwę dla rąk, która od niedzieli trwała, ale już mnie nosiło więc zaczęłam czapkę – druga magnolia, marniutka fotka ale dobrze kolor widać – gotową zrobię porządnie obiecuję. pomieszałam nitkę Everyday petrolowej i resztkę Delighta więc pewnie będzie niespodzianka kolorystyczna.
A teraz książkowo… Igrzyska śmierci – jedna z niewielu pozycji, do której zachęcił mnie film (zwykle jest odwrotnie). Ale….zaczęłam czytać i mało brakowało, a dałabym sobie spokój – nie mogłam załapać kto jest kto, co i dlaczego …coś mi się nie zgadzało z filmem, a wiem, że dość wiernie oddana książka… no ale początku filmu nie widziałam, więc myślę może jakiś nieład czasowy – zaczęłam myśleć kurcze chyba się starzeję… po 19% książki spytałam syna czy jemu tez tak opornie szło … i okazało się, że zaczęłam od trzeciej części :))) Falstart szybko nadrobiłam, bo zaczynając od poczatku wszystko jest jasne i układa się w jak najbardziej logiczny sposób i baardzo fajnie się czyta. Trochę futurystyczno – apokaliptyczne tło, ale naprawdę bardzo delikatnie. Ziemia po jakimś kataklizmie, dawne USA podzielone na dystrykty, które są pod panowaniem dość autorytarnego rządu i organizowane co roku igrzyska, w których biorą udział przedstawiciele każdego z dystryktów, a zwycięża ten, który wytrzyma na arenie najdłużej -taki survival na śmierć i życie…. Spójnie upleciona fabuła, trzyma w napięciu od początku do końca i to co mi się podoba w książkach „młodzieżowych” – minimum wypełniaczy objetości – cały czas konkrety, gonitwa emocji…Nie jest to przez to może literatura najwyższych lotów, ale naprawdę wciąga – zabieram się za drugą część 🙂 od razu!!
Polecam bardzo – dla ułatwienia :
1. Igrzyska śmierci
2. W pierścieniu ognia
3. Kosogłos
PS. reklama na blogu Maknety na moc – posty z zabawy mają o jedno zero więcej wyświetleń niż takie normalne;)
Cieszam się bardzo z tego zera 🙂
Dziwna jestem, bo mi film Igrzyska Śmierci podobał się średnio, ale może pozyczę w wolnej chwili 😉 książkę od zaprzyjaźnionej nastolatki i wtedy będę mogłą się wypowiadać na temat książki.
Też czekam na zdjęcia ze sweterkiem na ludziu.
Pozdrawiam
I o to chodzi w książkach dla dzieci czy młodzieży. Nie może być zbędnych rzeczy, które zanudzą. Żeby chciało się czytać, musi się dziać:)
Coś czuję, że czapka będzie piękna!
przeczytałam i książkę i obejrzałam juz dwie części filmu. Może i nie są to jakies wysokie loty, ale całkiem przyjemnie się tym zajmuje czas.
Czapka ma i śliczny kolor i wzór.
Anka
Igrzysk śmierci nie widziałam, tym bardziej nie czytałam, Twój sweter z poprzedniego posta bardzo mi się podoba, nie spodziewałam się takiego świetnego zakończenia, ciekawe jak prezentuje się na ludziu? Może jakaś sesja?
dziękuję – sesja jest w planie 🙂
Obejrzałam film pierwszy i już mi ciężko sięgnąć po książkę bo mniej więcej wiem o czym będzie a tego nie lubię.
Czapka fajna,
Czasami dobrze jest też poczytać 🙂 A czapa w tych kolorkach Bądzei na pewno suuper! 🙂
Super czapka się szykuje 😉
A co do Igrzysk, nie czytałam, ale oglądałam, ale jakoś szczerze mówiąc bez zachwytu, bo pomysł tak naprawdę wtórny, bo w 1999 japoński pisarz Koshuna Takami napisał "Battle Royal" łudząco podobną książkę. Na jej podstawie powstała manga jak i pełnometrażowy film.
A to nawet nie wiedziałam. Do igrzysk jakoś też mi było trudno się zabrać bo takie futuryzmy to nie moja bajka, filmu wcale nie miałam zamiaru oglądać ale niejako zostałam zmuszona sytuacją i sie okazalo że nie taki diabeł straszny:)
Ależ cudnie kolory namieszałaś na tej czapce! U mnie Igrzyska śmierci dzieciaki sobie nawzajem wydzierały bo czytały oczywiście równocześnie dlatego ja już nie miałam szans:-))) A sweter proszę pokazać na SIĘ oczywiście. Głaski dla kocia.
kolory się namieszały same:)
A sweterek pokażę – już wysechł – "tylko" zdjęcie zrobić