Jeśli dobrze liczę to dziś po raz 11 biorę udział w zabawie Maknety „Wspólne dzierganie i czytanie”.
Uważam to za sukces i jestem pewna, że gdyby nie ta zabawa to wpisy by się pojawiały duuuuuużo rzadziej. A to dlatego, że mój tydzień składa się z poniedziałko-środy, kiedy między wstaniem rano, a położeniem się spać, rzadko mam chwilę oddechu – potem jest czwartek, czyli tzw. dzień gospodarczy w domu, kiedy nadrabiam zaległości i dopiero piątek – mój najulubieńszy dzień, kiedy po pracy mam naprawdę wolny wieczór to dzień robótkowy. Weekend to już jakby inne życie – jakieś lepsze jedzenie, ciasto, zakupy, jakieś spacery, wybiegania, rowery itp. Ale na robotki przeważnie też się chwila znajduje (i wtedy przeważnie pojawia się kolejny wpis). Z czytaniem trochę lepiej bo czytam przeważnie do poduszki, choć parę stron…
No ale do rzeczy – w sobotę sprułam zamotańca z koralikami, przez które prucie było podobnym wyzwaniem jak dzierganie 😉 i zgodnie z planem w niedzielę zaczęłam robić chustę Gail. Pewnie też bym w niedzielę skończyła, ale się machnęłam na ostatnim listku i musiałam spruć spory kawałek – no i na chwilę obecną jestem na etapie prawie ostatniego listka, więc jeszcze kawałek do końca… Ale żeby za nudno nie było to coraz większą mam ochotę na wyjęcie maszyny do szycia – bluza nadal czeka, ja poczułam wenę do zmierzenia się z dzianiną, a nade wszystko na już potrzebuję nową torbę, więc ambitny plan mam przed weekendem skończyć chustę, żeby z czystym sumieniem i bez pokus w koszyku coś poszyć 🙂
Na czytniku nadal „Chemia śmierci” Becketa – minęłam połowę – coraz bardziej się akcja rozwija i mam już swoje podejrzenia odnośnie mordercy – ciekawe czy się sprawdzą 🙂
I fotka na koniec
Lubię, kiedy ktoś pisze o książce, którą znam. Beckett rzeczywiście wciąga, choć ja skończyłam na pierwszym tomie. Drastyczności mnie odstraszają. Gaila od zawsze mam w planach, ale jak dotąd… 😉
Chcialabym miec takie tempo dziergania. Uwielbiam ten fiolet. ja tez siedze we fioletach. Pozdrawiam Beata
piękny kolor chusty; podziwiam za wytrwałość w dzierganiu. ja po pruciu musze chwile dojść do siebie, żeby znowu chwycić za szydełko czy druty.
ja szukam ostatniej książki Becketa "Stone bruises" , ciekawe czy jest już w PL?
Anka
o matko jaka cieniutka włoczka kolorek super
bywało cieniej – nie jest źle – druty 4,5 więc idzie całkiem sprawnie
A wiesz, że ja gail też jeszcze nie robiłam? Jakieś niedopatrzenie:) Tempo masz niezłe. Kolor sliczny aczkolwiek zupełnie nie mój. No ciekawa jestem czy dobrze obstawiasz, ja sie domyślałam ale tak zupełnie nie zgadłam. Ściskam serdecznie.
Koniecznie trzeba niedopatrzenie naprawić – naprawdę wdzięczny wzór 🙂
Kolor jest piękny to fakt – rok temu byłabym chyba w eurofii ale już mi trochę fioletowy czas przeszedł – znowu wracam do starych dobrych odcieni granatu i niebieskiego – włóczka w opisie miała "intensywny chaber z poblaskiem fioletu…widocznie się kapnęło za dużo tego poblasku bo chabra w tym nie ma nic a nic 🙂
Podziwiam z tym pruciem, no ale cóż czasami trzeba, za to ta robótka ma się już ku końcowi,śliczny kolorek
kilka razy szkoda mi było pruć, ale efekt taki, że to co wyszło leży w szafie – a tu pierwsze moje malabrigo z jedwabiem więc musi byc COŚ 🙂
Jak fajnie widzieć, ze ktoś też ma cieniznę na drutach :):):)
cienizna i stosunkowo grube druty – nie jest źle 🙂
"Chemia śmierci" to dla mnie najlepsza ksiązka Becketta 🙂
A gail zapowiada się ślicznie, bo już sam kolor jest fajny 🙂
dziękuję 🙂
Moja gail wciąż czeka w kolejce, jeszcze nigdy nie robiłam tej chusty, uwierzysz? Ja uwielbiam wszelakie chusty Twoja zapowiada się wspaniale i ten głęboki fiolet:) Cały czas zastanawiam się nad kupnem czytnika, bo nie wiem czy czytanie przy świetle tatarki nie zemści się kiedyś? Może mogłabyś opisać swoje uwagi co do czytnika i jak to jest z długotrwałym czytaniem , czy oko nie boli? Jakoś nie mogę do końca się do tej maszyny przekonać, no i z jakiego modelu korzystasz? Pozdrawiam:)
Gail jest bardzo wdzęczna w robocie – ta chyba będzie moja 12 🙂
O czytniku napisałam u Ciebie:)