Dzisiaj będzie nietypowo.
Nie będzie lekcji, nie będzie porad, nie będzie dziergania.
Przynajmniej nie tak wprost.
Dziś będzie o tym, że czasem nie zdajemy sobie sprawy, ile znaczy dla kogoś nasza obecność, pomoc, wsparcie.
Że czasem nie doceniamy ważności swojego działania i bardzo często nawet nie wiemy, że właśnie poprawiamy komuś humor, robimy dzień, a nawet czasem ratujemy życie.
Dziś opowiem Ci o wydarzeniu, które mi to wszystko uświadomiło.
Ale po kolei.
Komin w odcinkach
Wielokrotnie wspominałam już o tym, jak pomysł na wspólne dzierganie komina, przerodził się w wielką akcję i pozwolił zbudować społeczność osób, które chcą się nauczyć robić na drutach i tych, które są gotowe im w tym pomagać.
Ja nadal nie mogę w to uwierzyć, że jest nas prawie tysiąc !
Wiesz ile to ludzi?? Tu było jakieś 100…
Czy my się znamy?
Tego nie uświadamiałam sobie do wczoraj.
Że nasza relacja nie jest taka sama w obie strony.
- Że kiedy ja mówię do kilkuset osób na żywo, Ty widzisz na ekranie tylko moją paszczę.
I raczej nie myślisz o tym tłumie innych babek przed swoimi monitorami, prawda? - Kiedy otwierasz maila ode mnie – nie myślisz o tym, że własnie robi to sto innych osób, tylko cieszysz się, że do Ciebie napisałam (mam nadzieję!).
- A gdyby ktoś zwołał naszą grupę w jedno miejsce, to pewnie Ty i większość grupowiczek widziałybyście, że ja, to ja.
Ale w drugą stronę by było trudniej.
Wiadomo, że te osoby, które częściej się kontaktują stają się bliższe, bardziej rozpoznawalne.
Nie wszyscy jednak mają potrzebę i ochotę się udzielać i to jest w porządku.
Ale nawet one mnie kojarzą. Ja ich niestety nie.
Nie pomyśl tylko, że dla mnie jesteś jedną z wielu!
Ja cały czas wyobrażam sobie, że mówię, czy piszę do jednej osoby.
Tyle tylko, że ta osoba nie ma jednej twarzy i imienia.
Czy ja się poświęcam?
Poświęcam swój czas. To na pewno. Ale czy się?
Powtórzę – ja nie czuję, że robię to dla takiej rzeszy ludzi!
Mam wrażenie, że piszę do koleżanki, mówię do koleżanki i uczę koleżankę.
I to mi sprawia ogromną frajdę!
A że raptem się okazuje, że tych koleżanek są setki – suuuper!
A wasze kominy??
Słowo daję, że siedziałam przed monitorem i podziwiałam każdy jeden, żałując, że mój jednak nie powstał.
Bo najpierw mi się przestał podobać i nie chciało mi się robić dalej (ale nie wypadało odpuścić).
Potem kiedy się przekonałam, kot mi go zniszczył.
Trudno – tak widocznie miało być.
Największą nagrodą było to, że tyle z Was wzięło udział w wyzwaniu kominowym, że nie zrezygnowałyście, że wytrwałyście do końca!
To ja się czułam wdzięczna Wam!
Stąd pomysł z ufundowaniem nagród.
Co mnie zaskoczyło?
Nie ukrywam, że trochę zaskoczył mnie protest, że to nie w porządku.
Że nie dosyć, że włożyłam tyle pracy w całe to wyzwanie, to jeszcze nagrody rozdaję!
Potem część z Was zaoferowała ufundowanie kolejnych.
Potem Wasz ogromny odzew na Patronite, gdzie można było przekazywać dobrowolne datki na rozwój bloga :)))
Ale najbardziej ze wszystkiego zaskoczyło mnie to, co się stało wczoraj!
Jak mnie Ola nabrała
Mam taką koleżankę, grupowiczkę naszą, z którą sobie często plotkujemy na mesendżerze.
O życiu, o dzieciach, o ogarnianiu się, planowaniu, książkach, kursach itp.
Ola chce się nauczyć organizacji i mnie wybrała na wzór do naśladowania. Nie mam pojęcia dlaczego;)
Ola też dzierga. Podobno to ja odczarowałam jej druty.
No i jakiś czas temu zaczęła przebąkiwać o wspólnej kawie, o spotkaniu, o plotach na żywo…
A ja wiecznie w locie, dzień, tydzień zaplanowany prawie co do godziny.
Na takie atrakcje mam czas raz w miesiącu – na spotkaniu robótkowym.
Pech, bo akurat wtedy Ola wyjeżdża.
Ale myślę – dobra – miejmy to z głowy.
Wtorek. 16.
Ola przybywa punktualnie, ale lekko spanikowana, bo jej telefon jedzie na oparach.
Lecimy do kafejki, jest stolik, jest gniazdko – ufff.
Po czym ni z gruszki ni z pietruszki wypala:
– bo ja mam zadanie przeprowadzić z tobą live.
Dziewczyny już czekają. Zaraz zaczynamy.
Że coo???
Przyznam się, że w duchu się wkurzyłam.
Myślę – pewnie robi jakiś kurs i to w ramach zajęć takie zadanie.
I po to mi zawracała głowę??
Kurde wie, że bym nie odmówiła – nie mogła uprzedzić?
Bym się ubrała, pomalowała…
No ale trudno.
Patrzę jednak na okienko lajwa, a tam Ala, Monika, Dorota – moje dziewczyny!!!
O co tu chodzi?????
I na to wszystko Ola wygrzebuje z plecaka torebkę, a w niej…
Komin! Dla mnie!
Kolorowy niebieski – wszystkie odcienie- moje ukochane :)))
Skubana!!!
Skrzyknęła grupkę chętnych i każda z dziewczyn wydziergała dla mnie kawałek komina.
Nie wiem, co powiedziałam na żywo, nie pamiętam o czym rozmawiałam z Olą później.
Dopiero w domu na tyle ochłonęłam, że to do mnie dotarło!!
One to zrobiły specjalnie dla mnie!!
A ja ciągle nie wiem czym sobie zasłużyłam 🙂
Ale potwierdza to moje nastawienie do życia – warto dawać!
To wróci – w najmniej spodziewany sposób 🙂
Ola, Ala, Ala, Dorota, Malwina, Monika, Kasia
Bardzo, BARDZO Wam dziękuję!
PS. Ola – jak mi jeszcze raz powiesz, że masz problem z organizacją, to Cię będę tu odsyłać 🙂
- Znalazłaś chętne
- Ogarnęłaś grupę
- W grupie porządek, że aż zazdroszczę
- Dyscyplina
- Wszystko na czas (i to w jakim tempie!)
Szacun!!!
No i się wzruszyłam, ta cała lojalność jajników i inne babskie wspólnoty maja sens, są wspaniałe i dają siłę. A poza tym to jednak piękne i dobrze o nas świadczy, bo to nieprawda, że baby są wredne, zazdrosne i podłe dla innych. Jesteśmy wspaniałe, wszystkie, te piękne i te mądre i chude i szczupłe itd, kobiety górą
Tak własnie 🙂 A milośc do dziergania chyba to wszystko potęguje.
Uściski!
Dziękuję <3
To ja dziękuję !!!!!!!
Piękny prezent❤brawo dziewczyny! Kamilo Brawo dla Ciebie❤
Super pomysł dziewczyn, szkoda żenić o tym nie wiedziałam też bym dołączyła. Pozdrawiam
Bożenko Twoje wsparcie czuję cały czas :*
Kamilo, masz jeszcze jeden talent – literacki. Właśnie popłynęła mi łezka…
Buziaki 🙂
Potrzebny był mi taki wpis – przypominający o życzliwości, bezinteresowności (czy ja stworzyłam nowe słowo? ) i wsparciu. Świetny pomysł miały dziewczyny- wprawdzie nie brałam udziału w wyzwaniu kominowym- ale po obecnej zabawie doceniam twój wysiłek pozdrawiam ciepło
Dziekuję za miłe słowa. I cieszę się, że się podoba nowa zabawa 🙂
Pozdrawiam
Fajny komin. Super prezent
Zgadzam się!
Bo dobro i dobra energia wraca do nas ze zdwojoną siłą
Na to wygląda
Hejka,
dziewczyny się super sprawiły a wpis na blogu bajkowy, tyle pozytywnych emocji, przemyślę, że siły na walkę z tym szarym światem i wiecznie niezadowolonym Polakiem starczy na tydzień, no może jak przeczytam jeszcze raz to na miesiąc,
pozdrawiam ciepło <3
Kacha
jeszcze dolałaś mi miodu do tej beczki szczęścia tymi słowami!