Wczoraj moje starsze dziecię skończyło 17 lat!
Niewiarygodne, bo wydaje mi się, że dopiero co się urodził, stawiał pierwsze kroki… a to już tyle lat – i z pociesznego berbecia wyrosło takie chłopisko duże…
A zamiast urodzinowego party z dziadkami i ciociami, dmuchaniem świeczek na torcie i balonikami – jego dziewczyna „spiskuje” ze mną, żeby mu zrobić niespodziankę, piecze mu ciasto, a potem to z nią spędza swój dzień
ech… Nie powiem żeby mnie to martwiło, bo nie wiem, które z nas imprez bardziej nie cierpi 😉
Ale mój prezent też się udał – zdjęcie po nocy, bo musiałam tą radość złapać – potem bym go nie zagoniła przed aparat, a już na pewno nie było by takiej miny 🙂
Warto było parę nocy zarwać i dać wycisk rękom, żeby wreszcie zobaczyć radość z tego co mu zrobiłam:)
Włóczka Jeans Yarn Art – 7 motków – druty 4 – pomysł zaczerpnięty wiadomo skąd, ale sama robota jak zwykle improwizowana na bieżąco. Kolor rzeczywisty raczej w poprzednim poście.
A na koniec pokażę jak sam się rozwiązał problem zasierścionej kanapy – co ja sie nacudowałam z kocykami, poduszkami, legowiskami, żeby nie musieć 100 razy dziennie zbierać kłaków zanim siądę… daremny trud…ale wczoraj przypadkowo na kanapie wylądował kawałek kartonu – i co? kot z niego nie schodzi – sierści na kanapie nie ma – no jakie to proste co?
PS. nie poodpoczywałam wczoraj – pomyślałam sobie tylko przykręcę drzwiczki do szafki – ale najpierw musiałam ją opróżnić, samo przykręcanie zajęło „tylko” 1,5 godziny. Jako, że była okazja żeby zrobić porządek w papierach i innych duperelach, to zaczęłam układać, segregować (a w międzyczasie zawartość szafki się rozmnażała…) O 20 spasowałam i tym sposobem z połowicznie ogarniętego pokoju mam regularny bajzel i zero ochoty na jego posprzątanie… no i szafkę z drzwiczkami :)))
Super przystojniak w zwariowanym sweterku !
🙂 Moje sprzątanie tak zwykle się kończy, niestety.
Sweterek świetny, rzeczywiście taka radocha na twarzy nastolatka to rzadkość.
Od razu mi lżej na sumieniu – zresztą podobno w wysprzątany dom jest oznaką zmarnowanego życia… kiedyś rozumiałam to tak, że jak się nie ma innych zajęć to się sprząta – teraz już wiem, że to po prostu orka na ugorze 🙂
A ten synal wyjątkowo niechętny do moich rękodzieł więc radość tym wieksza
Tak, synowski wybitnie urodziwy ;)) Sweter z gruchą to chyba jedyny sweter wywołujący takiego banana na twarzy. Ty już weź przestań z tymi porządkami bo na mnie wlazło- wczoraj o 23 robiłam porządek w ciuchach!!! Porąbało mnie doszczętnie, mam nawet kolorystycznie ułożone! Najwyższy czas na psychiatrę. Ściskam :)))
Ciuchy to ja chyba w przyszłym życiu dopiero ogarnę 😉 a i tak 3 dni później będzie to samo co jest hihi…
Chociaż dziecię nieletnie, to i tak miło popatrzeć:) Bezczelny, kiedy on tak zdążył wyrosnąć? Aż strach pomyśleć jakie wrażenie będzie robił za pięć lat, pięknie Ci wyszedł chłopak:))) No i sweterek Gruchy, czysty klasyk i zawsze wywołuje tą samą reakcję u obdarowanego – gęba w szczerym uśmiechu! Pozdrawiam:)
dziekuję 🙂