Zeszły tydzień wypadł, bo wyjechana byłam i mimo szczerych chęci i ambitnych planów przerobiłam tylko kilka rzędów, a nie przeczytałam praktycznie nic – czas był wypełniony na maksa, a wieczorem z racji marnego oświetlenia, ani czytanie, ani dzierganie nie szło.
A że zaplanowane miałam wydzierganie prezentu na dziś, to naprawdę musiałam się sprężyć, żeby zdążyć – na fotce zwłoczek jeszcze, ale w następnym poście będzie prezentacja na modelu (mam nadzieję, że rozmiar trafiony, bo z tym zawsze kłopot przy niespodziankach).
Robótka raczej mało skomplikowana, więc poczytać się przy niej dało – na chybił trafił wybrałam coś z zapasu – padło na „Tam gdzie ty” Jodi Picoult.
Książka generalnie o trudnym temacie walki z niepłodnością i homofobią z lekką domieszką fanatyzmu religijnego, ale fabuła w moim odczuciu trochę oderwana od rzeczywistości, za dużo na raz „dramatu” a zarazem happy endów, żeby było prawdziwie? a może mi się tylko wydaje… Taki scenariusz do amerykańskiego filmu gdzie wszystko się raptem wali, ale tylko po to, by odkryć całą masę szczęścia…
No nie wiem -ale czytam, bo czyta się dobrze no i ciekawa jestem jak się to skończy.
Pokażę tez trochę więcej ze sweterka testowego – zdjęć na ludziu nadal nie mam niestety…
A od dziergania muszę chwilę odpocząć, bo po ekspresowym testowaniu i jeszcze bardziej ekspresowym produkowaniu prezentu (choć na dużo przyjaźniejszych drutach;)) moje łapki protestują…
Mój urlopowy plan zakładał gruntowne posprzątanie kuchni i przeorganizowanie pokoju i na chwilę obecną powiedzmy, że połowicznie mi się udało (znaczy z grubsza kuchnia i częściowo pokój), więc mogłabym dokończyć… obiecałam synalowi poduszki, chciałabym uszyć sukienkę i może jakieś spodenki…
Ale dziś chyba po prostu odpocznę i popatrzę co nowego na blogach :)))
Też mam zawsze duże plany sprzątaniowe na wakacje, ale jakoś kiepsko mi idzie – szkoda czasu 🙂
Niespodzianka w ślicznym kolorze i testowy sweterek też śliczny, ten guziczek wyglada ciekawie.
Od dawna nie szyję, a córka ostatnio stwierdziła, że potrzebuje nowych ubrań i powinnam jej coś uszyć. Chyba jednak przecenia moja możliwości.
pozdrawiam
Hm… to urlop miał być… Zaintrygowałaś mnie tym pomarańczem/różem/morelą?
Niezły maraton urządziłaś sobie, aż mnie ręce zabolały:) Ale Stormy wygląda oszałamiająco!
dzięki 🙂
Ale jesteś pracowita! Mnie też czasami ręka się buntuje i muszę sobie zrobić przerwę. A jak przyjemność, jak już można dziergać na nowo!
oj tak :))
Aż się zmęczyłam od samego czytania :)))) Zapracowanaś jak mróweczka a to urlop ma być podobno???? Odpuść sprzątanie a weź się za szycie bo to znacznie przyjemniejsze :))) Sweterek mi się podoba, te patki są po prostu urocze. No i ten kolor… Dawaj zdjęcie na ludziu, koniecznie. Ściskam Ciem mocno.
och dlaczego ja Cię nie posłuchałam… tylko jedną szafkę pomyślałam – pół dnia zleciało, a bajzel taki że nie wiem jak to ogarnąć… durna ja oj durna…
Sweterek na ludziu będzie jak tylko się nawinie ktoś kto mi zrobi sensowne zdjęcia:)