Do sukienki (i nie tylko) doszyłam sobie delikatnie folkowy szyjogrzejek – zanim nie zrobi się naprawdę zimno czuję, że będzie mi towarzyszył na co dzień – jest bardzo wygodny i przytulny, chroni przed chłodem ale bez przesady i nie grzeje sam z siebie, więc na obecną aurę jest idealny. Zapina się na zatrzask można go nosić folkiem na wierzch albo pod spód, no i nieskromnie powiem, że bardzo mi się podoba 🙂
A na drutach się dzieje – improwizacja, która prawdopodobnie będzie lekko nietoperzową hmmm no właśnie czym? kamizelką? A na drugim zestawie test czapki dla Rene – zaplecionej na maksa 🙂 Jak widać nie umiem się polubić z magicloopem i działam na skarpeciakach, co akurat w przypadku tego wzoru jest bardzo wygodne – każdy panel na osobnym drucie.
Czytelniczo wracam do życia – na Kindlu „Lawendowy pokój” bardzo ciekawie zapowiadająca się opowieść o księgarzu, który prowadzi swoistą aptekę, w której zamiast leków dobiera odpowiednie do dolegliwości (emocjonalnych oczywiście) książki – jestem na początku, więc dużo więcej nie powiem – ale dziś rozstrzygnęła się bardzo ważna sprawa, która od pewnego czasu dosłownie spędzała mi sen z powiek, więc myślę, że z czystym umysłem nadrobię zaległości 🙂
Fajny ten szyjogrzejek, taki pomysłowy i w optymistycznych kolorkach.
Ciekawa jestem tych fioletów, fajnie się zapowiada, szczególnie frontowy panel.
A ja właśnie czytam "Lawendowy pokój", ale powoli, bo z doskoku… w przerwach między dzierganiem 🙂 Jaki śliczny kolor kamizelki i czapki!
Oooo, książka interesująca 😉
Dzierga się ostro, widzę. Ale czapki wole na żyłkach mieć.
Fajna ta improwizacja 🙂 ja też tak lubię dziergać 🙂 nigdy nie wiadomo jak wyjdzie 🙂 az się chce wtedy do drutów siadać 🙂
Też słyszałam o tej książce i bardzo mnie zaciekawiła> Ja też nie jestem fanką magic loopa i nawet rękawy dziergam na czterech co mi zupełnie nie przeszkadza :))) Szyjogrzej boski, ja juz komin wyciągnęłam i noszę. Ale już dużo masz czapki, ja dopiero wymyśliłam z czego ją zrobię 😉 Czy Ty wiesz, że znamy się już 7 lat???? Oby ze wszystkimi było mi tak po drodze jak z Tobą. Ściskam Cię serdecznie.
"Lawendowy pokój" już za mną… warto przeczytać…
Pozdrawiam
Uwielbiam warkocze 😉 Więc już mi się podoba czapka 😉
O "Lawendowym pokoju" słyszałam i sama koncepcja fabuły mi się podoba, może warto sięgnąć po tę książkę 😉