Dziś kolejna okazja do zdjęć się nadarzyła – więc ostatnie robótki w torbę i mam 🙂
Fotki robione w ogródku moich rodziców – wśród tych wszystkich odcieni jesieni…
Po pierwsze Stormwind Marzeny – zrobiony dawno, potem nawet poprawiony, bo jednak trochę za szeroki wyszedł, czekał cierpliwie na dopieszczenie i zdjęcia – dziś przyszyłam guziczki do rękawów i oto jest 🙂
Model raczej nie dla mojej figury, ale czuję, że mimo to go ponoszę. Detale były wcześniej – dziś zatem tylko „na ludziu”. Dodać rownież muszę, że wzór jest rozpisany perfekcyjnie – prowadzi za rękę od początku do końca z najdrobniejszymi szczegółami.
Po drugie testowałam wzór chusty dla Maknety (jeszcze nieopublikowany) i czapki dla Rene – oto efekty – z obu robótek jestem w 99% zadowolona (1% na nie, bo wełna trochę gryzie) – chusta ma bardzo ciekawy kształt, przez co dobrze się układa i chyba w żadnej czapce się tak dobrze nie czułam jak w tej – dzięki dziewczyny za możliwość testowania takich fajnych modeli. Z pewnością będą powtórki 🙂
Po trzecie przeróbka sukienki na sweterek – w tej postaci ma dużo większe szanse wyjrzeć czasem z szafy – nie zdążyłam go wyprać, więc jeszcze widać odkąd poprawiałam 🙂
A na koniec dynia rosnąca na drzewie 😉
Świetne rzeczy, pogratulować zdolności 😉
Bardzo mi sie podoba kolor Twojego Stormwinda. Ladnie wyszedl 🙂