Miała być sukienka ale…jest tunika.
Włóczkę kupiłam wieki temu, robiłam do niej ze 3 podejścia – ostatecznie padło na Rosy Cheek Marzeny. Nie obyło się bez prucia bo jednak moja figura nie bardzo korzystnie się prezentuje w luźnych ubraniach więc pierwsza modyfikacja – „zaszewki” w biuście.
Potem w miarę ubywania nitki koncepcja zaczęła się zmieniać w kierunku tuniki, gdyż włóczka mi wyjątkowo nie podpasowała ani w robocie ani nie zapowiada się dobrze w użytkowaniu i postanowiłam nie dokupować. Stąd też decyzja o skróceniu rękawów.
Poza tym tunika ma większe szanse być noszoną niż sukienka.
Tak się prezentuje w całości
Odnośnie wzoru – rozpiska prowadzi oczko za oczkiem,
Duży plus ode mnie za dekolt – dawno mi żaden ciuszek tak dobrze nie leżał.
Odnośnie włóczki – Cabaret Gazzal – robiłam na drutach 3mm – w czasie pracy największym minusem było rozwarstwianie. Sama robótka wyszła ciężka i na dokładkę jest bardzo wodochłonna – po blokowaniu schła prawie 3 dni.
Chwilę po tym jak się z nią uporałam na stronie sklepu włóczki warmii pojawił się sweterek zrobiony z niej na grubszych drutach z dodatkiem innej nitki i muszę przyznać, że żałuję że nie wpadłam na to sama. Może kiedyś dam jej drugą szansę…
PS. Modeluje moja Siostra 🙂
Śliczna tunika w bardzo ciekawym kolorze. Pozdrawiam serdecznie:-)
Bardzo ładna ☺