Ostatnio doszłam do wniosku że wszelkie rzeczy do noszenia na szyi są moimi ulubionymi dziergadełkami.
One są prawie zawsze udane, dopasowane i co najważniejsze noszone.
No i niezastąpione na prezent.
Zrobiłam przegląd szafki i mam chust szali i szyjogrzejków stanowczo za dużo do potrzeb.
Są takie które noszę ciągle, ale i takie których nie założyłam ani razu.
Mimo to nadal je robię 🙂
Z pospotkaniowych wełenek już powstały dwie nowe – tempo niemal ekspresowe 🙂
Fotki póki co mocno robocze, bo warunki za oknem nie sprzyjają nawet na tyle, żeby je na malowniczym płocie zawiesić.
Ale będą, obiecuję!
Dzisiaj zdjęcia z frontu
Teraz w planach dokończenie spotkaniowej chusty i mniejsza wersja Toto.
A tymczasem u Pimposhki powitalna wypasiona rozdawajka 🙂
Chusty też zdecydowanie są moimi ulubionymi dziergadłami, chociaż ja wszystko lubię dziergać:) Czekam na zdjęcia, pozdrawiam:)