Zrobione na drutach

Top Summerline – grzechy i pokuta za jednym zamachem

Dawno się nie chwaliłam tym, co sama wydziergałam.

A choć dziergam mniej niż kiedyś, to jednak coś tam na tych drutach robię.

Dlaczego mniej robię na drutach?

 

Po pierwsze, coraz częściej czuję się przetrenowana.

Zwyczajnie bolą mnie ręce!

Boli mnie bark, bolą łokcie i nadgarstki i bolą dłonie…

Dawkuję więc przyjemności jak mogę, żeby nie przegiąć za mocno.

 

Po drugie – na wszelki wypadek zaczynam sobie szukać wyjścia awaryjnego, w razie jakbym jednak przegięła (Znasz to? Jeszcze tylko jeden rządek…)

A jak każde nowe zajęcie – szycie, bo o nim mowa – na początku pochłania sporo czasu.

 

No i po trzecie zabawa kominowa – prawie 600 osobowa grupa, to jest coś!

Nie tylko wielka frajda, że tyle osób chce robić na drutach i z takim zapałem się uczy nowy technik, lecz i sporo pracy.

Ale moje Kominiarki są najlepsze na świecie. I ten czas poświęcam im z ogromną przyjemnością

Jeśli nie wiesz o co chodzi – klikaj w zdjęcie [icon icon=icon-arrow-down size=17px color=#000 ]

komin w odcinkach

 

Ale miałam się dziś chwalić, czas więc przejść do rzeczy, czyli:

 

Otulove się spowiada

  • Minęło ponad pół roku, a ja na koncie mam tylko 5 (!) skończonych projektów.
    W dodatku, prawie nikt ich w pełnej krasie nie widział, bo nadal nie rozwiązałam kwestii 
    fotografowania rzeczy, które robię.
    Manekin trochę ratuje sprawę, ale wiem, że to ciągle nie to…
  • Miałam postanowienie, aby na drutach mieć jednocześnie najwyżej dwie robótki – jedną główną i ewentualnie drugą – mobilną – w razie jakby ta główna była niemobilna.
    Dlaczego? Robiąc jedną na raz, zrobię ja szybciej – oczywiste.
    Długo mi się udawało, ale nie wiedzieć kiedy, z jednej zrobiło się ich aż pięć…
  • Miałam też postanowienie, żeby nie kupować więcej włóczek (bo przecież mam zapasy na resztę życia chyba) – tu poległam bardzo szybko…
  • Wreszcie miałam nie brać udziału w testach (bo wtedy nie mam czasu na swoje projekty).

 

Oto więc kumulacja moich grzechów robótkowych

  1. testowałam wzór
  2. musiałam kupić włóczkę
  3. robiłam jednocześnie dwie inne (tez na czas)
  4. nie mam zdjęcia na sobie

Letni top Summerline

Przeglądając Ravelry (a ostatnio rzadko to robię, żeby uniknąć pokus) wypatrzyłam ten cudny w swej prostocie top.

Mało, że prosty to jeszcze:

  • granatowy w najpiękniejszym tego granatu odcieniu
  • z opadającymi rękawami robionymi od razu z resztą, więc z technicznego punktu widzenia bez rękawów
  • z dekoltem w szpic
  • i z uroczymi rozpierdaczkami po bokach
top summerline

Wzór i foto – Hinterm Stein

 

Dałam wyraz swemu zachwytowi w komentarzu i kilka dni później zostałam zaproszona do testowania wzoru.

 

Ponieważ  chciałam go mieć już, natychmiast, zgodziłam się – włóczkę wszak miałam na stanie.

Zapowiadało się na szybką robotę…

 

No i niestety…

 

Pierwszy zonk – włóczka niby odpowiednia, próbka niby wychodzi, ale efekt?
nie.. nie.. NIEE…

W moich zapasach tona włóczek, ale bawełniana była tylko ta jedna jedyna…
W te pędy więc do lokalnej pasmanterii, bo test zobowiązuje, a czas naglił. A w lokalnej jak to zwykle bywa – szału nie ma…

Wybrałam mieszankę lnu z bawełną, wizualnie podobną do włóczki z wzoru.

Próbka wyszła, zaczęłam robić, ale…

…pierwszy przód wyszedł jakiś taki ogromny, mięsisty  – no nieeeee

 

Lekka panika mnie ogarnęła, bo w grupie testowej zaczęły się pojawiać gotowe topy, kolejnej włóczki przecież nie kupię, wpadłam więc na z pozoru genialny pomysł, żeby tę co mam rozdzielić na pół – oryginalna składała się z czterech nitek. Skręconych czterech nitek. Bardzo skręconych czterech nitek.

Jeśli rozdzielałaś kiedyś nitki wiesz, co to znaczy. Jeśli nie – spieszę z wyjaśnieniem.

Jak rozdzielić nitkę włóczkę

Skręcona nitka po rozdzieleniu ok 30 cm, skręca się tak mocno, że nie pozostaje nic innego jak ufiksować ją czymś (u mnie drut skarpetkowy wbity w kłębek), złapać każdy koniec w osobną rękę, podnieść i poczekać, aż kłębek łaskawie się odkręci. A to co rozdzielisz albo zwijać od razu na osobne kłębki, albo usypywać kupki, licząc, że się nie splączą.

Moje motki miały na szczęście tylko po 83 m… .

Rozdzielenie jednego motka zajmowało mi jakieś 45 minut.

45 minut z uniesionymi rękami i z oczami dookoła głowy, bo kot tylko czekał, aby przypuścić atak.
O ilości lnianego pyłu wszędzie nawet nie wspomnę…

Motków było 5

Obawiając się, że taka grubość będzie jednak za cienka, dołączyłam bardzo cieniutką lniano jedwabną nitkę (bo włóczką tego nie nazwę).  Ambitnie zwijając wszystko razem.

Pokuta za nadprogramowe zakupy – natychmiastowa 😉

Test wzoru

Pierwszy przód poszedł szybko.

Nie spodobał mi się za to sposób robienia drugiego, który opisała we wzorze autorka.

Wydał mi się przekombinowany. Uznałam, że można prościej – zamierzałam jej nawet to zasugerować (żeby nie było, że samowolnie cos modyfikuję podczas testu), ale wyszło mi  (palcem pokazuję, gdzie ten drugi przód powinien się znaleźć)

łaczenie przodów w robótce

Czyli jednak nie dało się prościej.

 

Reszta poszła już w miarę sprawnie, choć po połączeniu tyłu z przodami narastało we mnie przeczucie, że jednak przestrzeliłam z rozmiarem.

No i do rozpaczy mnie doprowadzało to, jak wyglądały oczka w części robionej w rzędach – każde inne, krzywe, brzydkie…

A wiedziałam, że bawełna blokowanie ma raczej w głębokim poważaniu. Nastawiałam więc się na prucie (i tak się kończy średnio połowa moich testów – kupa pracy i czasu na marne).

Koniec końców po pierwsze się udało skończyć, po drugie wcale jest nie jest najgorzej.

Oczka się wyrównały na tyle, że nie widać granicy gdzie było robione w rzędach, gdzie w okrążeniach.

Rozmiar jest za duży, ale nie na tyle, żeby nie dało się nosić.
Wystarczająco jednak za duży, żeby nie dało się nosić jako top.

Będzie zatem jako bezrękawnik – na coś.

lniany top summerline

letni top summerline

top summerline z rozporkami

Szczegóły techniczne:

  • wzór  Summerline od HintermStein
  • włóczka Good Eatrh od FibraNatura (53% bawełna, 47% len) – 5 motków (rozdzielona nitka) + cieniutka nitka jedwabno lniana w nieco ciemniejszym kolorze.
  • druty – 4mm

 

I taka refleksja na koniec

Choć sama namawiam do ich robienia, to próbka próbką, a i tak co wyjdzie, to wyjdzie.

W moim przypadku zwykle wysokość oczek jest inna – stąd pewnie zbyt głęboki dekolt i szerokie rękawy.

 

ps. Zostały mi dwa motki włóczki

ps2. Nie zgłaszam się już do testów – testują się za to moje wzory 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *