Mole – małe dranie, które zżerają nasze mozolnie, choć z przyjemnością, wydzierane sweterki, chusty i skarpetki. Trudno się ich pozbyć, bo mnożą się bardzo skutecznie. Walki nam nie ułatwia to, że nie znamy ich tajemnic. Ponieważ u mnie miarka się przebrała, kiedy znalazłam kolejną rzecz z wyżartą dziurą i wypatrzyłam molowe ślady w pudle z włóczką, temat mnie ostatnio dość mocno absorbuje. Wiedza może pomóc, więc podzielę się tym, co wyszperałam o molach.
Mole odzieżowe – ważne fakty
Mól włosienniczek, bo tak się nazywają te małe i dość obrzydliwe (zwłaszcza, kiedy się je plaśnie gołą ręką) ćmy, to dorosłe osobniki, które bezpośrednio nie robią szkody naszym włóczkom i ubraniom. Dlaczego?
Bo nie mają jak! Nie mają paszczy, nie jedzą, a ich jedynym życiowym zadaniem jest złożenie jaj. Niestety dla nas, w ogromnych ilościach. Jedna samiczka jest w stanie złożyć ich ok. 100! Po złożeniu jaj zwykle umiera.
Wiadomo, że do tanga trzeba dwojga. W ich przypadku, odwrotnie jak u ludzi, samce dojrzewają szybciej. Jest więc spora szansa, że pierwsze latające mole ubraniowe, które zauważymy właśnie będą samcami.
Zatem, czy ma sens zabijanie tych latających osobników?
TAK!
Po pierwsze dlatego, że jest spora szansa, że likwidujemy samce, zatem nie będzie bara bara = nie będzie jajeczek. Po drugie, nawet jeśli nie rozpoznamy płci, jest spora szansa, że skoro jeszcze lata, to potomstwa nie rozsiało. Pal sześć ten włochaty rozbryzg na ręce 😉
Jeśli jednak im się udało zrobić swoje…
Z tych setek jajeczek wykluwają się nowe mole. Zanim to jednak nastąpi muszą przejść stadium larwalne, a w tym stadium żrą jak opętane.
Jak widać na zdjęciach wystarczy, że przegryzą jedną nitkę, żeby diabli wzięli resztę. Podobno w ciągu roku larwy moli są w stanie zjeść 30 kg wełny!
Nie wiem, ile ich do tego potrzeba, ale to by załatwiło moje zapasy w całości 😉
Dlaczego mole tak niszczą ubrania
Do niedawna żyłam w przeświadczeniu, że tylko wełna je interesuje. Tymczasem zaskoczenie (przynajmniej dla mnie), żrą wszystko, co jest naturalne! Nie gardzą bawełną i jedwabiem, jedzą też futra, kożuchy i dywany (tych na szczęście nie mam).
Ponieważ do niedawna nie wiedziałam również, że to nie te dorosłe są wyżeraczami dziur, to i nie zwróciłam uwagi na obecność larw. A wyglądają one jak małe kuleczki oblepione pajęczyną. Obrzydlistwo.
Nie mam swoich zdjęć, więc pożyczam
Problem polega na tym, że w tym stadium mogą sobie trwać nawet 2 lata!
Dlatego jeśli zobaczysz latającego mola, to działaj jak najszybciej.
Jak chronić udziergi i włóczki przed molami
Walka jest niezwykle trudna, więc trzeba zrobić wszystko, żeby się uchronić przed inwazją skrzydlatych potworów.
Wietrzymy i trzepiemy zawartość szafy
Po pierwsze szybciej zauważymy niepożądanych gości, po drugie, kiedy wyjmiemy zawartość szafy, można przy okazji przetrzeć półki i zakamarki (!) czymś śmierdzącym i odstraszającym mole. Polecam do tego wodę z octem i olejkiem. Ocet dezynfekuje, a jego zapach szybko znika, ale mole go nadal czują. Po trzecie są mole są wrażliwe na słońce i na mróz – zatem dwa razy w roku wyrzucamy zawartość szafy na dwór.
Stosujemy odstraszające mole zapachy
Mole podobno nie lubią lawendy, goździków i cytrusów oraz wyrazistych przypraw (liść laurowy, ziele angielskie). Podobno umieszczanie tych zapachów w szafie zniechęca je do odwiedzin.
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – nie próbowałam. Lawendy też nie znoszę, a zapachu rosołu na ciuchach nie zdzierżę.
Mole nie lubią też naturalnych olejków cedrowego, paczuli, miętowego i tymiankowego. W tym przypadku mogę przypuszczać, że to może być prawda, gdyż w szafce swetrowej mam powkładane nasączone paczulowym olejkiem papierki i tam (tfu, tfu przez lewe ramię) jeszcze draństwa nie spotkałam
Pakujemy co się da
Ubrania, których nie nosimy wkładamy w worki próżniowe (oczywiście najpierw sprawdzamy, czy przypadkiem larw już na nich nie ma). Podobnie koce czy narzuty z naturalnych włókien. Włóczki wkładamy w szczelne woreczki, bo to sprytne łobuzy są i umieją się wcisnąć nawet przez mikro dziurkę.
W moim przypadku najbardziej na zniszczenie narażone są więc tzw. UFO-ki czyli zaczęte robótki, które leżą sobie (wszędzie) na wierzchu i czekają na dokończenie.
Jest jeszcze jedna myślę skuteczna metoda – naftalina, ale odradzam. Nie tylko ze względu na zabójczy smród, ale myślę, że to jest również niezbyt zdrowe dla nas.
Podobno działa też roślina zwana bagno – ale z tego, co wiem jest pod ochroną, więc tak tylko wspomnę.
Jak się pozbyć moli ubraniowych
Uchronić się nie jest lekko, ale walczyć z nimi jeszcze trudniej. Bo włażą w małe szczeliny i tam czekają na właściwy do ataku moment. U mnie na przykład bazę zrobiły sobie w płycie pod łóżkiem. No luuuuuz. Spoko dostęp i w ogóle łatwo wyczyścić, no nie? Nooo. Nie.
Podobno skuteczne są pułapki feromonowe i to mam zamiar wypróbować, choć wewnętrznie mam lekkie wątpliwości.
Argument “naukowy” za – przyciągają wcześniej dojrzewające samce, więc samiczki same to będa sobie mogły. Przerywamy łańcuch rozmnażania. Nie ma nowych moli. Nie ma nowych jajek. Amen
Pytanie za sto punktów – przyciągają tylko te „moje” mole, czy ściągają wszystkie okoliczne?
Sprawdzę i dam znać.
Inne sposoby walki z molami
Nie da się ukryć, że lepiej byłoby zapobiegać niż leczyć, choć wróg trudny, bo naprawdę trudno się przed nim uchronić. Mogą wlecieć przez okno, można je przynieść ze sklepu… Często przynoszą je też gołębie, więc uwaga na gniazda na balkonie.
Przede mną zatem nie lada wyzwanie bo w sporej, ale beznadziejnej i niepraktycznej szafie, mam całą stertę starych ubrań, które szkoda wyrzucić, jakieś inne graty i prawie cały wełniany magazynek. Zapasy, które powinny mi wystarczyć na rok, albo i dwa kwarantanny. Naturalna, przeważnie luksusowa wełna, kaszmiry, jedwabie… i mole.
opróżnię chyba szufladę w zamrażarce i po kolei powkładam na wszelki wypadek.
Mam też motywację, żeby pozbyć się wysłużonego łóżka.
Tylko na samą myśl, ile to roboty, to mi się słabo robi, zwłaszcza, że #zostańwdomu, mnie póki co nie dotyczy. Wiem jednak, że nie ma co tego odkładać.
Wszelkie dobre rady mile widziane. Jeśli masz za sobą walkę, albo znasz inny sposób jak się pozbyć moli – napisz. Może wspólnie sobie poradzimy z tym szkodnikiem?
Hej, Kamila, a ja mam bardzo nieoczywisty sposób walki z molami, a raczej miałam, bo ta historia jest sprzed wielu lat (trzydziestu około). Mieszkałam wtedy w bloku i jak to w bloku – jak jeden mieszkaniec ma mrówki-faraonki lub mole to wszyscy mają 🙂 Moli było wtedy tysiące, miały taki zwyczaj, że wyłaziły wieczorem i siadały tłumnie pod sufitem, a ja z siostrami je tłukłyśmy na śmierć… Ach. Pewnego razu mój tata kupił mamie francuskie perfumy (nazwa Samsara w czerwonej buteleczce, teraz podejrzewam, że to były podróbki, ale wiedza o podróbkach była wtedy niewielka). W każdym razie mamie zapach nie przypadł do gustu, za to my, trzy siostry, psikałyśmy się nimi co chwila i… mole się z naszego mieszkania wyniosły na zawsze 🙂
Pozdrawiam, Monika (zapalona dziewiarka)
Hej Monika – zrobiłaś mi dzień tym sposobem :D. Zastanawiam się tylko, jak mocno musiały zapaść w pamięć te perfumy, skoro po tylu latach pamiętasz nawet nazwę 😉 No i co na to mama hihi. Ale tak poważnie, to te obecne mole są chyba jakieś zmutowane. U mnie żrą nie tylko sztuczne włóczki ale nawet worki w które są popakowane, mają w poważaniu wszelkie zapachy, które teoretycznie je powinny odstraszać i olewają pułapki, które powinny je przyciągać…
W tym roku posadziłam sobie komarzyce na balkonie i co? Nie dość że moli nie ubyło, to pojawiły się komary 😉
Szkoda ze nie moge wstawic tu zdjęcia, jak mole zjadly mi wloczke z wełny. I teraz najważniejsze… Juz kiedys zeżarły mi pudło pieknych wloczek, więc bardzo zaczelam pielegnowac swoje nowe zdobycze(tamte poszly do śmietnika). Ale nie chcąc truć planety, mojej rodziny poszlam w naturalne sposoby. Liście laurowe, lawendowe olejki. Regularnie olejowalam i wymienialam liście. Mam taką torbę na wloczki gdzie poprostu smarowalam nie przygladajac sie wełnie. Pewnego dnia robilam w nien porządki i nie wierzyłam wlasnym oczom. Mole zjadly czesc wloczki lacznie z liściami laurowymi… W torbie cuchnącej lavenda i wyłożonej w każdej przegrodzie liściami. A na dokladke mialam na górze polozoną karteczkę ktora zabija mole razem z jajkami. Nie pachnaca, nie szkodliwa ponoć… Jak się okazało nieszkodliwa również dla moli. Wiec moral taki wietrzyć, trzepać. Sprzątać.
No właśnie. Dziadostwo coraz bardziej bezczelne. Mnie zaskoczyło ostatnio że wpierniczyły kawał motka pół na pół z akrylem a obok czysta wełna nietknięta.
Ja teraz porozkładałam pułapki na latające. Przykleja się ich mnóstwo, ale strat w szafie (odpukać) nie zauważyłam.
Bardzo Ci współczuję, sama mam za sobą walkę z molami spożywczymi (ponad rok). Wszystkie szafki czyszczone, kupione odstraszacze(płytki na mole). Pomogło dopiero to, że wszystkie produkty, które lubią te paskudztwa przechowuję w lodówce(na półce stoi mąka, kasza, płatki itp.
Wydaje mi się, że pomysł z zamrażarką byłby najlepszy, ale wtedy musiałabyś zamrozic wszystko na raz, żeby nie przeszły z jednej włóczki w drugą. Bardzo trzymam kciuki za zwycięstwo z robalami. Przy okazji błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego dla Ciebie i rodziny Pozdrawiam Ania
Dziękuję za słowa wsparcia i zyczenia 🙂 Wzajemnie!
Ja polecam pułapki z firmy vaco. Łapią mole więc jest ich mniej, a dodatkowo pozwalają monitorować czy w ogóle są. Z doświadczenia wiem że mole mogą przez wemtulackr wylecieć więc taka pułapka w kuchni pomaga je od razu wyłapać.
Dzięki poszukam!