Komin Inspira cowl jest jednym z tych wzorów, które zrobiłam więcej niż jeden raz.
Na koncie dotychczas miałam dwa – sprawdziłam poprzednie wpisy i wychodzi mi, że robię go co roku.
Dropsowa Inspira
Pierwszy zrobiony z włóczek Dropsa – alpaka i Delight. Z racji cienkości włóczki i kombinacji własnych bardziej golfik niż komin.
Krzywy, nieidealny na brzegach, ale to był mój ulubiony szyjogrzejek w sezonie 2014/15 – więcej o nim pisałam tutaj
Inspira po raz drugi
Ten komin zrobiłam w zeszłym roku zupełnie spontanicznie – potrzebowałam podręcznej robótki do pociągu, a akurat miałam odpowiednią włóczkę – ciut większy i dłuższy. Robiłam go ponieważ tak bardzo lubiłam pierwszy, a na nowy sezon wypada mieć coś nowego. Wyszedł niby inny, ale jednak dosyć podobny. A pierwszy mimo intensywnego użytkowania miał się świetnie – więc nowy zamieszkał w pudełku „oddać/sprzedać” .
Kilka tygodni temu nadeszła chwila dla tego pudełka i znalazł nowy dom 🙂
Mam nadzieję, że w tym roku będzie grzał szyję nowej właścicielki.
Wzór Inspira cowl już w założeniu ma trzy wersje, ale ja nie byłabym sobą gdybym nie kombinowała, więc ani pierwszy, ani drugi nie jest w 100% zgodny z opisem.
Inspira po raz trzeci
Jak wspomniałam rzadko robię te same rzeczy dwukrotnie. Powtórzenie jakiegoś wzoru więcej niż dwa razy to już wyjątek. Ten konkretny jest bardzo efektowny, ale technicznie daje trochę popalić. Nie sądziłam więc, że po raz trzeci mnie najdzie tak szybko.
I pewnie by nie naszło (bo przecież jest tyle innych gotowych pięknych wzorów, a i w mojej głowie się rodzą pomysły cały czas), gdyby na Drutozlocie nagle mnie nie zaatakowała przepiękna Inspira Ani – dwa razy większa od moich, puchata, mięciutka…
I nie mogłam się jej pozbyć z głowy!
Nie miałam co prawda takiej włóczki jak tamta, a bardzo nie chciałam kupować nowej – przekopałam więc pudełka i znalazłam dobry zestaw – samotny motek Czterdziestki i taki sam, jak ten, z którego zrobiłam Inspira cowl numer dwa.
Ten trzeci powstał ekspresowo – praktycznie w dwa wieczory i podoba mi się najbardziej ze wszystkich – kolory się ułożyły odwrotnie niż w dwójce i świetnie spasowały ze stalowym kolorem mono.
Tak się zaczęło
A dziś już gotowa 🙂
Tak się prezentuje z moim najnowszym storczykiem, na nowej manekince
Tak z bliska
A tak na płasko
Jak ktoś się przyjrzy i porówna z wzorem to zauważy, że trzeci komin też nie jest taki jak oryginał 😉
Włóczka ma w składzie 50% wełny, więc jest bardzo cieplutki, dosyć gruby, a jednocześnie nie gryzie, dobrze się nosi i nie wymaga specjalnego traktowania przy praniu.
Jest na tyle długi, że może nawet robić za kaptur 🙂
Technicznie – jak ułatwić sobie pracę z dwoma nitkami jednocześnie
Sam wzór na ten komin ogólnie jest to bardzo prosty – kilka rzędów robi się ściągacz 2 prawe 2 lewe, potem 2 rzędy samych prawych i znowu ściągacz, tylko się zamienia kolejność – 2 lewe 2 prawe.
Trudność polega na tym, że prawe oczka przerabia się jednym kolorem, a lewe drugim – jednocześnie…
Pierwszą z moich Inspir robiłam przeplatając nitkę co 2 oczka… Jeśli tego próbowałaś, to wiesz co to znaczy – przynajmniej dwukrotnie w czasie okrążenia musiałam rozplątywać nitki…Czasu to zajmowało więcej niż samo dzierganie. Nerwów – nie wspomnę. Przyjemność z dziergania – mizerna…Między innymi dlatego jest taka krótka.
Potem miałam krótką fazę fascynacji wzorami typu isle – czyli wrabianymi i gdzieś wpadł mi w oko patent jak przerabiać dwoma kolorami włóczki bez jej plątania.
To sposób „na dwie ręce” – na lewej ręce nitka do oczek lewych, na prawej do prawych. Lewe przerabia się normalnie, a prawe przerabia się tak „po amerykańsku” owijając nitkę na drut.
Dzięki tej metodzie plątanie się nitek zostało wyeliminowane. Druga Inspira jest dłuższa a powstała w czasie kilkugodzinnej podróży pociągiem. Jest tylko nieco bardziej ścisła (bo jednak prawe oczka ściągałam mocniej niż trzeba).
Przy obecnym podejściu uzdatniłam ten sposób, przytrzymując sobie nitkę po pierwszym oczku – dzięki temu jest mniej spięta ;).
Będzie filmik !!!
Chciałam nagrać filmik jak to wygląda w czasie pracy, ale nie dałam rady sama obsłużyć drutów, nitek na obu rękach i kamerki 😉
Nic jednak straconego – zostało mi włóczki akurat na czapkę – więc obiecuję zaangażować operatora, nagrać go i wrzucić tutaj, gdyby ktoś chciał podejrzeć i też sobie ułatwić zadanie.
A jak zrobię czapkę, to pewnie cały komplet będzie do wzięcia 🙂