Dziś 1 września – staruje nowy rok szkolny, a dla mnie chyba lepsza okazja do postanowień i planów niż Nowy Rok.
Mój młodszy syn zaczyna naukę w gimnazjum, więc wszystko teoretycznie od początku.
Dobra okazja, żeby wdrożyć go w planowanie, odhaczanie zadań z listy itp
Ja dziś wolny dzień miałam, więc po wszystkim pomyślałam, że ogarnę swój robótkowy grajdołek..
No cóż – póki co organizacyjnym przykładem nie świecę…
Dlatego robię spowiedź, obiecuję poprawę i zamierzam to jakoś metodycznie rozpracować.
Oto co mam rozgrzebane i chcę (muszę) skończyć we wrześniu
Wzór na butki bałwankowe
Napisany już w dwóch wersjach językowych i w dwóch opcjach dziergania. W zasadzie mogłabym już rozpocząć testowanie, ale mam potrzebę sprawdzić jeszcze raz – zajmie to pół, może godzinę (a odkładam …już ze 3 tygodnie)
Wzór na chustę
Póki co tylko po angielsku i po raz pierwszy z głowy, a nie w trakcie robienia – miałam wizję, napisałam jak widzę jej realizację i teraz wypadało by sprawdzić, czy wizja nie rozminęła się z rzeczywistością. Bo nie sądzę, żeby na tym etapie mojej kariery projektantki, ktoś poszedł w ciemno za moją wizją… Zdjęcia zatem nie ma, ale zdradzę zarys:
Ma to być chusta z dwóch cienkich nitek przerabianych razem, pojedynczo, a wreszcie osobno…dwie faktury, dwie warstwy. Zaczęłam ją nawet robić, ale wybór włóczek nie był zbyt trafiony, więc nie mając na podorędziu innych, zaczęłam robić z tego …
Sweter zwyklak z aspiracjami do piórkowego
Jedna nitka to resztka z chusty (laceball 100), Nurmilintu. Druga to nitka z zapasów – Lenka z Włóczek Warmii.
Kolorowej starczyło na większość „body” i jestem szczerze zachwycona tym miksem. Dół swetra i rękawy będą z samej Lenki.
Idzie piorunem więc teoretycznie szanse na szczęśliwe zakończenie są spore, a że zwyklak (same oczka prawe) to przy okazji podczytuję sobie książki. Tak to się rozmnażają moje projekty.
Kurs obsługi Ravelry dla początkujących i nie znających angielskiego
Pomysł na niego wpadł mi dość niespodziewanie, kiedy się okazało, że kilka osób testujących moją pierwszą chustę miało problem nie tylko z angielską wersją wzoru, ale i z pokazaniem swoich prac na Ravelry. Zaoferowałam się z pomocą, ale sądziłam, że chętnych będzie klika osób, bo jednak miałam wrażenie, że wszyscy portal znają i korzystają.
Ale się zdziwiłam! Mam już liczniejszą klasę niż mój syn!
Zatem chcę go dopracować jak najszybciej i zacząć od poniedziałku. Same lekcje są w zasadzie gotowe, ale dwa szczegóły mi się nie podobają i chcę to poprawić. Potrzebuję do tego godziny ciszy i samotności i to wbrew pozorom nie jest „tylko”… to jest „aż”. Trzymajcie kciuki, żeby się udało.
A gdyby ktoś jeszcze chciał dołączyć – to ostatni moment –
Czapka
W poprzednim wpisie wspominałam, że nie mogę się powstrzymać od testowania wzorów. Postawiłam sobie tylko jeden warunek – używam wyłącznie włóczki z zapasów.
Co prawda plan był taki, że dopóki nie wyjdę na prostą z powyższym, nawet nie zaglądam w wątki testowe. Ale tym razem pokusa czaiła się na Instagramie. Nawet nie pokusa – przeznaczenie!
Dlaczego?
Mój durny telefon z Instagramem się nie lubią i pokazuje mi tylko jakieś 15 postów – dalej nie przewija i koniec. Zaglądam tam raz dziennie, a śledzę jakieś 200 profili – zatem widzę tylko ułamek tego, co się pojawia.
Na drutozlocie mimo, że nie miałam tego już w planie kupiłam 2 motki kolorLove. Kiedy tylko je zobaczyłam, wiedziałam, że to będzie idealna wełna na czapkę
(zdjęcie ze strony magicloop.com.pl)
No i cóż – wzór idealny, deadline 25.09 …no to jak odmówić?? Nooo jak?
(zdjęcie autorki wzoru tweedysheep – linkuje do Ravelry)
Amigurumi
Na drutozlocie zakochałam się też w zabawkach dzierganych szydełkiem.
Tak mocno, że przez kolejne dni przeczesywałam Pinterest i blogi rozpatrując co i jak…
Ponieważ nie mam w pobliżu małych dzieci, potrzeba wydziergania jest dość irracjonalna i w duchu liczyłam, że emocje opadną i mi przejdzie.
Jednak na koleżanki po fachu można liczyć zawsze i na fejsie ostatnio wysyp lal, misiów i piesiów…
Przyjdzie złapać za szydełko 😉
Bransoletki i wisiorki
To już tak na deser – na zlocie przez chwilę było można pooglądać ceramiczne cudeńka. Zanim się zorientowałam czyje to stoisko, to właścicielka razem z nim zniknęła… A ujęły mnie swoją prostotą wisiorki z kulek z tyci owieczką.
Ja w sumie fanką biżuterii nie jestem – ale takie proste najprostsze z małym smaczkiem lubię (choćby mieć)
Tu po raz kolejny ostygnąć emocjom nie dała koleżanka, która zamawiała koraliki dla siebie. No cóż…. dumna jestem z tego, że kupiłam tylko 8 kulek na wisiorek i koraliki na dwie proste bransoletki (i wcale nie ważne, że karton koralików wszelkiej maści robi mi w tej chwili za podnóżek – nawet nie pamiętam, co w nim mam).
Jednym słowem, pomijając codzienne obowiązki domowe, pracę pełnoetatową i aktywności pozarobótkowe … mam co robić nie?
Jedna odpowiedź do “Wrześniowe plany i postanowienia noworoczne”