Tym razem tytułem wstępu trochę historii mojej dziewiarskiej historii.
A opowieść będzie o paskach – dlaczego i jak 🙂 Bo nie da się ukryć, że paski to jeden z moich ulubionych motywów. Lubię łączyć kolory, ściegi a nawet rożne włóczki.
Tak – paski to zdecydowanie mój ulubiony wzór.
Oprócz ich niezaprzeczalnego uroku mam do nich sentyment – to było pierwsze „urozmaicenie” robótkowe, jakiego dokonałam na początku swej kariery dziewiarskiej i dzięki nim nauczyłam się ładnie zszywać elementy i kombinować jak sobie ułatwić życie.
Jak już tu nie raz wspominałam, wszystko czego nauczyłam się zanim odkryłam internet, to moje własne próby i błedy.
Kiedy od szalików i kocyków przeszłam do bardziej zaawansowanych form np. swetrów, zszywanie elementów psuło mi całą radość z zabawy. Już wtedy wymyślałam jak to obejść – a dodać muszę, że to były czasy prostych metalowych drutów, więc dzierganie na okrągło, nie wchodziło w grę…Ile swetrów skończyło na dnie szafy w częściach wolę nie pamiętać…
Wtedy nie przejmowałam się oczkiem brzegowym, czy liczeniem rzędów – przykładałam jedno do drugiego – jak pasowało to kończyłam i zszywałam… Chyba nigdy mi się nie udało trafić z wymiarami i równo zszyć – a nawet jak z jednej strony było prawie dobrze, to z drugiej strony raptem jeden brzeg wychodził kilka cm dłuższy – niemożliwe nie? A jednak.
Ponadto zszywałam na okrętkę… Efekt – poza irytacją z powodu rozjazdu obu części, był jeszcze jeden minus – ten szew był po prostu brzydki!
Zatem – musi być jakiś lepszy sposób… I olśniło mnie, kiedy podszywałam sobie coś tam (bo szyć ogólnie lubię – tylko zszywać nie). Tak „wymyśliłam” ten sposób. Zdjęcie ze strony learn2knit.co.uk
Wtedy szew wychodzi niewidoczny, nic się nie marszczy – jest tylko jeden warunek – w każdej części musi być tyle samo rzędów. A liczenie mnie nie kręciło… I w tym pomogły paski – w tym okresie praktycznie każda rzecz, którą zrobiłam, była w takie, czy inne paski 😉
A potem dostałam druty na żyłce i mogłam robić na okrągło. Dla odmiany wówczas paski popadły w niełaskę, bo przy robieniu na okrągło, na łączeniu okrążeń wychodził schodek. A mnie takie drobiazgi drażnią – więc robiłam bez konieczności zszywania ale i bez pasków.
Później odkryłam samopaskującą się włóczkę…
Ona tez miała swoje ograniczenia, bo po pierwsze byłam skazana na dobór kolorów producenta, a po drugie nie zawsze te paski wychodziły takie, jak chciałam – np. w rękawach szerokie, w korpusie wąskie…tak jak w tym sweterku
A jest taka prosta metoda, żeby paski były paskami. (Ciekawe czy bez internetu bym sama na to wpadła.)
Jak robić na okrągło paski bez schodków?
Pierwsze okrążenie nowego koloru robimy normalnie.
Kiedy dotrzemy do jego końca – pierwsze oczko drugiego okrążenia robimy nie z oczka roboczego na lewym drucie, a z oczka rząd niżej – wbijamy się w poprzedni kolor i przerabiamy oba oczka razem jako jedno (stary i nowy kolor).
Na wszelki wypadek pokazałam to na zdjęciach, bo opisanie tego słowami chyba mnie przerasta 😉
Jak wygląda efekt?
O tak – pierwszy pasek przerobiony „normalnie”, pozostałe „bezschodkowo”. Prawda, że lepiej?
A to cała czapka – prezent niespodzianka dla mojego Synusia zakochanego w USA.
Jedna odpowiedź do “Paski bez schodków – amerykańska czapka”