Lato w pełni i choć chwilowo nie jest zbyt upalnie, to jednak sweter z karczkiem, z wełny z dodatkiem kaszmiru i w dodatku żakardowy, a więc jakby podwójny -zdecydowanie adekwatny do pogody nie jest.
Jego pojawienie się go tutaj właśnie teraz bynajmniej nie jest efektem jakiejś większej strategii w stylu – latem rób zimowe, zimą letnie, to przynajmniej zdążysz ponosić. Nic z tych rzeczy. Na drutach mam obecnie len z bawełną, a ten cieplaczek powstał już jakiś czas temu. Tylko tak…nie do końca 😉
Jeśli zaglądasz tu od jakiegoś czasu, to być może znasz moje dotychczasowe przeboje z żakardowymi swetrami. Jeśli nie – zapraszam do lektury – obiecuję, że będzie zabawnie. Najpierw był sweter Vintersol, a potem Darkwater z włóczki Holst.
Ponieważ przy nich zaliczyłam chyba większość wpadek związanych z samym żakardem, tym razem miałam nadzieję, że nic już mnie nie zaskoczy, a robota będzie szybka i przyjemna. Zwłaszcza, że to był test wzoru i miał dość krótki termin na realizację.
Po tym wstępie pewnie się już domyślasz, że nie do końca wyszło.
Włóczka – znowu ta włóczka…
Kiedy to piszę, to zastanawiam się, dlaczego człowiek taki durny i napalony, jak szczerbaty na suchary i zamiast spokojnie wszystko przemyśleć, wykłada się na prostych rzeczach. Może rozum wie, że to daremny trud ? No, ale do rzeczy.
Sytuacja na starcie (już po zgłoszeniu do testu, bo nad tym się nawet nie zdążyłam zastanowić) wyglądała tak:
- mam w szafie 7 granatowych swetrów, w tym te dwa z żakardowym karczkiem
- nie potrzebuję kolejnego granatowego swetra z żakardowym karczkiem.
- mam całą walizkę różnych tweedowych kłębków, bo był pomysł, ale zabrakło czasu na realizację
- mam mocne postanowienie niekupowania niczego więcej
- zrobiłam już 3 swetry z tweedu i wszystkie ważą ok. 300 g.
Otwieram zatem rzeczoną walizkę i okazuje się, że tylko granatowego mam więcej niż jeden motek. Nie chcę nic kupować, więc trudno. Przebieram, oglądam, układam, z czym ten granat połączyć.
Nauczona doświadczeniem z poprzednich razów, wybieram motek z tej samej bajki, co granat. Czerwony! Myślę – będzie ta sama grubość, tak samo się zachowa w praniu, granat i czerwień pasują do siebie – będzie cudnie!
Jeszcze liczyć trzeba umieć!
Byłoby, gdyby nie to, że próbka ściegu nie za bardzo mi wyszła – a w teście musi. Konieczne więc było dodanie cieniutkiej niteczki.
Granatowej ci u mnie dostatek, ale z czerwienią to już kłopot. Zatem, wracam do walizki i poszukuję innego koloru, do którego mam adekwatną cieniznę. I co? Z tej samej bajki mam tylko jeans.
Na tym etapie mój rozum już trochę się poddał, ale żeby zachować twarz wytłumaczył sobie, że to będzie coś innego. Wcale nie kolejny granatowy sweter z żakardowym karczkiem. Jeansowy żakard na granacie będzie przecież mało kontrastować. Takiego jeszcze nie mam 😉
Próby przekonania mnie, że 2 motki granatu i 1 motek jeansu niekoniecznie dadzą 300 g swetra, wredny nawet nie podjął. A szkoda…
Nie starczyło granatu. Gdzieś w połowie już wiedziałam, że nie starczy, bo ile tego jeansu poszło na karczek…
Najpierw więc wymyśliłam, że zrobię sweter z krótkim rękawem – będzie szybciej, test dopuszczał taką modyfikację, ale czujesz to? Wełniano-kaszmirowy sweter na krótki rękaw? Rozum tym razem zawalczył 😉
Potem przez chwilę pomyślałem o zrobieniu rękawów jeansowych, ale wyglądało to bardzo tak sobie.
Ognik nadziei, który zapalił się we mnie kiedy w szafie znalazłam zabłąkany motek tweedu z nieco innej bajki, zgasł w świetle dziennym.
Plan ratunkowy
W tej sytuacji ostatnią deską ratunku pozostała Asia z Włóczek Warmii, od której ów granat kupiłam (ze dwa lata wcześniej zresztą). Na sklepowej półce go już nie było, ale wiem, że Asia zostawia sobie wszelkie reszteczki. Spytałam. Obiecała poszukać.
Test tymczasem dobiegł końca, ale plan minimum zakładał zrobienie strategicznych miejsc – czyli do talii. Zrobiłam całe body i rękawów, ile starczy. Starczyło przed łokieć, więc ni przypiął ni przyłatał. W końcu Asia przekazała radosną nowinę, że coś tam jej zostało. Jupppi!!
Ale … rozszalał się wirus ;(
Spotkania odwołane, kto mógł, siedział w domu (i dziergał).
Ja nie mogłam, ale i nie zamierzałam narażać innych, więc choć wtedy warunki pogodowe były wymarzone do takich swetrów, spakowałam prawie gotowy do pudełka na ufoki i zabrałam się za nowe.
Przyszedł jednak ten dzień, kiedy w moje ręce wpadła w końcu obiecana resztka granatu i w jeden wieczór mój sweterek zyskał rękawy. Ponieważ włóczki jeszcze zostało, dorobiłam też trochę w dół. Przecież czwarty raz nie będę udawać zaskoczonej, że tweed w praniu się skraca, nie? Ale zachwytu nad tym, co się z nim dzieje w tym praniu sobie nie odmówię.
Dlaczego tweed jest sztywny?
Jeśli robisz szal w całorocznym wyzwaniu, to być może wszystko przed Tobą (zazdroszczę). To jest niesamowite, jak ta sztywna, szorstka i smrodliwa podczas roboty wełna rozkwita w czasie prania. Wystarczy ciepła woda, płyn do naczyń i kilkanaście minut w kąpieli, a potem normalne pranie z zachowaniem wszelkich zasad prania wełny i wyjmujemy mięciutki, puszysty, trochę szerszy i sporo krótszy cud.
Powód jest dość prosty – nitkę pokrywa warstwa oleju przędzalnianego. W praniu olej znika, więc aby proces przyspieszyć, pierwsze pranie robi się z płynem do naczyń. Woda wygląda jak błoto, sweter na mokro śmierdzi jak cholera, ale na no uwielbiam tę włóczkę! Włókna uwolnione z oleju puchną i robią się mięciutkie.
Szczegóły techniczne:
- Tweed Tosca – 230g granatu + 60g jeansu (+ ultra cienka niteczka merino z kaszmirem) – na żadnym zdjęciu nie udało mi się złapać rzeczywistego koloru – to taki ciepły granat
- druty 4 mm
Kurs dziergania żakardu
Jeśli masz ochotę na taki sweter, a nie umiesz w żakardy – zapraszam na kurs video, w którym wszystkiego Cię nauczę. Zajawkę możesz obejrzeć już teraz
UWAGA z kodem GRANATLOVE będzie 20% taniej!
Pięknie połączenie kolorów, doskonały sweter, podziwiam, podziwiam, podziwiam. Jestem szczęśliwą posiadaczką Twojego kursu żakardu, ale jakoś wciąż odkładam wprowadzenie go w życie, znaczy na druty. Takie cuda po prostu mnie onieśmielają! Pozdrawiam
Dziękuję za komplementy
A co do samodzielnego dziergania żakardu to bardzo proszę nie szukać wymówek Kurs prowadzi za rękę i nie ma co się bać ani onieśmielać
Kamila, dziękuję za przyjemną lekturę, uwielbiam Cię czytać. Przy okazji też dowiedziałam się, jak powinnam prać tweed :-).
Dzięki Ulcia
Ja przez tyle lat nie lubiłam tweedu, bo nigdy nie dotarłam do etapu prania… Człowiek się uczy cały czas
Zaskakująco dobrze wygląda to połączenie granatu i jeansu, bardzo mi się podoba :).
Przyznam, że i ja byłam zaskoczona. Rozum miał rację. Mały kontrast też robi robotę